Z RYNKU PRACY /MAJ 2007/
Nauczyciele poszukiwani w Bremerhaven
Matematycy, fizycy, chemicy i nauczyciele biologii mogą wyjechać do pracy w Bremerhaven. Mają zarabiać tyle samo, co ich niemieccy koledzy.
Do szkół zapraszają Polaków władze Bremerhaven, list w tej sprawie przysłał do szczecińskiego magistratu senator ds. oświaty i nauki Bremerhaven Joerg Schulz.
Zarobki nauczyciela w Niemczech zaczynają się od półtora tysiąca euro miesięcznie. Zainteresowani mają podpisać dwuletni kontrakt i odbyć bezpłatny dwumiesięczny kurs językowy.
- Jako nauczyciel w Szczecinie pracy nie znalazłem, więc jeśli Niemcy fundują kurs, to chyba skorzystam - mówi tegoroczny absolwent Wydziału Przyrodniczego na Uniwersytecie Szczecińskim Andrzej Wroński.
Polacy będą uczyć imigrantów?
- Polacy uczyliby w publicznych szkołach, które w zachodnich Niemczech nie cieszą się dużą popularnością wśród tamtejszych nauczycieli, bo uczą się w nich całe klasy rodzin imigrantów - mówi Piotr Galitzky, radca prawny z Düsseldorfu. - To ciężka praca za przyzwoite pieniądze. Dla młodych, którzy nie mają pracy w Szczecinie, jest to szansa, żeby nabrać ciekawego doświadczenia - dodaje.
Lidia Rogaś, dyrektor oświaty w szczecińskim urzędzie miasta, nie obawia się exodusu nauczycieli do Niemiec. - To atrakcyjna oferta dla ludzi młodych. Nauczyciele z renomowanych szkół raczej nie porzucą swojej pracy dla dwuletniego wyjazdu. Mają pozycję, prestiż, a jeśli wyjadą, jaką mają gwarancję, że po powrocie dostaną tę samą pracę - dodaje.
Młodzi nauczyciele skorzysta ją
- Moi koledzy i koleżanki wyjeżdżają za granicę, żeby sprzątać albo do pracy w pubach, więc jeśli pojawia się oferta pracy w zawodzie, to część młodych nauczycieli na pewno z tego skorzysta - mówi z kolei Agnieszka, nauczycielka geografii w jednej ze szkół zawodowych w Szczecinie.
Po majówce oferta władz Bremerhaven ma trafić do szczecińskich szkół i na uczelnie, a także do zarejestrowanych bezrobotnych nauczycieli.
Inni muszą poczekać
Niemiecki rynek pracy pozostanie do 2011 roku zamknięty dla pracowników z Polski i innych krajów środkowo i wschodnioeuropejskich, które w 2004 roku przystąpiły do Unii Europejskiej - podał niemiecki tygodnik "Der Spiegel" .
Jak twierdzi "Der Spiegel", przedłużenie okresu przejściowego, ograniczającego swobodny przepływ siły roboczej, uzgodnili eksperci partii tworzących koalicję rządową CDU/CSU i SPD przy okazji negocjacji dotyczących sektora prac o niskich wynagrodzeniach.
Obecny zakaz podejmowania pracy dla pracowników polskich obowiązuje do końca kwietnia 2009 roku. Zapis w unijnym traktacie o rozszerzeniu Wspólnoty daje stronie niemieckiej możliwość przedłużenia blokady rynku pracy do 2011 roku, jednak wymaga to przedstawienia przez Niemcy uzasadnienia, które rozpatrzy Komisja Europejska.
Niemiecki minister gospodarki Michael Glos opowiadał się ostatnio za "możliwie wczesnym" otwarciem rynku pracy dla pracowników z Europy Wschodniej. Uczestniczący w konferencji zorganizowanej w połowie kwietnia przez ambasadę RP radca ministerialny z niemieckiego ministerstwa gospodarki Hans Henner Vaubel powiedział, że kwestia ewentualnego wydłużenia blokady nie jest przesądzona. "Dyskusja dopiero się zaczyna" - zaznaczył, dodając, że w niemieckiej gospodarce istnieje zapotrzebowanie na pracowników, szczególnie tych o wysokich kwalifikacjach.
Pomimo formalnego zamknięcia rynku pracy, w Niemczech pracowało w ubiegłym roku ponad 200 tysięcy Polaków. Byli to głównie pracownicy sezonowi (230 tys.), zatrudnieni na maksymalnie cztery miesiące, głównie w rolnictwie. Ponad 10 tys. osób z Polski pracowało w ramach umów o dzieło. Zatrudnienie w Niemczech znalazło też w 2006 roku ponad 5 tysięcy polskich studentów.
Poza Niemcami lepiej ...
Lepsze pensje i warunki pracy na Wyspach - to powody dla których Polacy coraz rzadziej wybierają pracę sezonową w Niemczech. Tamtejsi farmerzy skarżą się na brak rąk do pracy przy rozpoczętych w kwietniu zbiorach szparagów.
"Polacy coraz częściej omijają Niemcy, kierując się w stronę Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych krajów, gdzie rynki pracy są otwarte, a zarobki wyższe" - powiedział w ubiegły wtorek Józef Olszyński, kierownik wydziału promocji handlu i inwestycji ambasady Polski w Berlinie, przedstawiając raport na temat polsko-niemieckich stosunków gospodarczych w 2006 roku. Jednym z powodów jest też zmniejszająca się różnica w przeciętnych zarobkach w Polsce i Niemczech, wynosząca obecnie jeden do trzech lub czterech.
Z danych przedstawionych przez ambasadę wynika, że w roku ubiegłym w Niemczech pracowało 230 tysięcy robotników sezonowych z Polski. W rekordowym roku 2004 w niemieckim rolnictwie zatrudnionych było 280 tysięcy Polaków. Do połowy kwietnia tego roku niemieckie urzędy pracy wydały pozwolenia na pracę sezonową około 100 tysiącom polskich pracowników - o prawie 50 tysięcy mniej niż trzy lata temu o tej porze - poinformowała PAP rzeczniczka Centralnego Urzędu Pośrednictwa Pracy w Bonn Julia Watrinet. Wielu pracowników, do połowy kwietnia ponad 10 tysięcy, odwołało w ostatniej chwili swój przyjazd - dodaje rzeczniczka.
Zdaniem naukowców
Otwarcie niemieckiego rynku pracy dla Polaków i obywateli innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej wyszłoby na dobre niemieckiej gospodarce, ale zwiększyłoby bezrobocie w Niemczech. Tak wynika z raportu opublikowanego przez Instytut Badań nad Rynkiem Pracy w Norymberdze.
Wyniki badań pokazują, że niemiecka gospodarka mogłaby dzięki temu szybciej się rozwijać, ale odbyło by się to kosztem niemieckich pracowników. Napływ taniej siły roboczej ze wschodu Europy skutkowałby obniżeniem zarobków i zahamowaniem spadku bezrobocia. Według opracowanego przez niemieckich naukowców studium, gdyby Niemcy otworzyły swój rynek pracy, w największym stopniu dotknęłoby to branżę budowlaną, a w dalszej kolejności - handel i usługi.
Autorzy raportu podkreślili jednocześnie, że Niemcy skorzystały na ostatnim rozszerzeniu Unii Europejskiej. Przyczynił się do tego przede wszystkim wzrost wymiany handlowej Niemiec z ośmioma krajami Europy Środkowej przyjętymi do Wspólnoty w maju 2004 r.
Mimo tego nie należy liczyć na szybkie otwarcie niemieckiego rynku pracy dla obywateli tych państw. Niemcy zdecydowały się na tzw. model "2+3+2", który zakłada, że okres przejściowy na pracę dla obcokrajowców może zostać zniesiony po kolejnych dwóch lub trzech latach, a maksymalnie - po siedmiu od ostatniego rozszerzenia.
Większość niemieckich polityków opowiada się za jak najdłuższą ochroną swojego rynku pracy. Stopa bezrobocia wynosi obecnie w Niemczech 10 procent.
POWRÓT DO NOWOŚCI
|