|
|
ТРАНСКОРДОННІ ЗУСТРІЧІ
|
24 - 27.09. 2007
Pierwszego dnia mieliśmy czas aby odpocząć, rozkoszować się pięknem natury i poznać się odrobinę;) Przy pomocy małej białej foczki bawiliśmy się w zabawę „Green crocodile” (logiczne, prawda?). Zwierzątko umożliwiło nam zapamiętanie naszych imion (przynajmniej się staraliśmy;) ). Każdy dodatkowo starał się określić zarówno oczekiwania, jak i obawy odnośnie warsztatów. Oprócz bariery językowej, głównym problemem miała być niepewna pogoda ;p. Spisanie kontraktu dotyczącego szkolenia było ostatnim punktem w poniedziałkowym planie. Od wtorku zaczęliśmy właściwe warsztaty. Prowadził je pan Mirosław Górczyński z Lublina. Na początek każdy starał się zdefiniować własne mocne strony. Usiłowaliśmy też określić własne predyspozycje zawodowe. Jedni je odkryli, inni tylko utwierdzili się w swoich przekonaniach. Następnym punktem szkolenia było zapoznanie się z zasadami komunikacji międzyludzkiej oraz autoprezentacja. W przeważającej części warsztaty odbywały się w formie gier i zabaw. Przy ich pomocy zdobywaliśmy wiedzę. I tak, by ostatecznie stwierdzić, że komunikacja niewerbalna i możliwość komunikacji dwukierunkowej (przy okazji wzbogaciliśmy słownik o szereg wyspecjalizowanych zwrotów) stanowi kluczową rolę w porozumiewaniu się, rysowaliśmy obrazki. Najpierw na przysłowiowego „czuja” – nie mogąc zadawać pytań osobie, która obrazek opisuje, następnie już pytaniami rozwiewając wątpliwości co do umieszczenia figur, czy długości kreski. By ułatwić mówienie o sobie - każdy z nas dostał ludzika, który miał być odzwierciedleniem naszych „zmagań” z samym sobą: w rączki, nóżki oraz akcesoria, w które wyposażony był ludzik, należało wpisać, co jest naszym atutem, a nad czym powinniśmy zdecydowanie popracować. Niektóre odpowiedzi zdawały się być nieco zaskakujące :) Szereg zadań na kreatywność (jak zresztą wszystko, co robiliśmy na warsztatach) pozwolił nam ocenić nasze zdolności twórcze i zmusił do myślenia nad tym, co pielęgnować, a w czym doskonalić umysł. Największą frajdę sprawiały jednak przerwy na kawę – powiew świeżego powietrza dla zmęczonej głowy. Punkt dla organizatorów, którzy, jak widać, dobrze znają człowieka i jego potrzeby ;) Ostatnimi zajęciami wtorkowego dnia były warsztaty dotyczące planowania kariery zawodowej i poruszania się po rynku pracy. I żeby złagodzić patetyczny ton nazwy, podkreślić należy, że nikt nie napełniał na nich naszej głowy suchymi faktami. Na podstawie własnych wniosków wynikających z uczestnictwa w różnego rodzaju zadaniach lub tylko ich obserwacji dowiedzieliśmy się, czego w przyszłej pracy możemy się spodziewać, z jakimi ludźmi możemy się zetknąć i jak najlepiej wykorzystać swoje zalety w poszukiwaniu pracy. Gwoździem wtorku był jednak wieczór międzykulturowy, podczas którego, trudno się domyślić… dokładnie! Staraliśmy się opowiedzieć sobie nawzajem (mam na myśli grupy z sąsiednich krajów) jak najwięcej o naszym mieście i szkole. Każdy starał się zostać zapamiętanym jak najlepiej, dlatego też nie obyło się bez gadżetów :) Środa była dniem pełnym różnorakich doświadczeń. Zaraz po śniadaniu mieliśmy warsztaty z przedsiębiorczości. Definiowaliśmy na nich, czym charakteryzuje się osoba przedsiębiorcza, jakie spełnia wymagania. Uwaga! Próbowaliśmy nawet sprzedać coś, czego sprzedać się chyba nie da – cacko z dziurką :) A jednak udało się! (Co prawda transakcja nie została jeszcze sfinalizowana, ale cierpliwość popłaca). Po kolejnej kawowej przerwie - edukacja międzykulturowa. Dla wszystkich (jak mniemam) najzabawniejsze zajęcia. Bo czy ktoś kiedykolwiek witał się z wami według tradycji plemion afrykańskich (plując na wasze obuwie bądź stopy), albo tak, jak robią to Arabowie? Nie? A zdawałoby się, że wszyscy tak robią ;) I w konsekwencji dowiedzieliśmy się, jakich gestów na powitanie używają ludzie w różnych częściach świata, jak interpretować wiercenie palcem w policzku i czy rzeczywiście kultury różnych nacji tak bardzo się od siebie różnią. Po jak zwykle pysznym obiadku udaliśmy się na wycieczkę do Lublina – bądź, co bądź miasta wojewódzkiego. Było wesoło :) Środowa kolacja – ognisko była wyborna a zabawa przy ognisku jeszcze lepsza! Czwartek był dniem podsumowań i pożegnań. Green crocodile jeszcze raz – ostatni – „powędrował” w kółeczko, tym razem, byśmy mogli wyrazić naszą opinię o tym, jak fajnie było i dlaczego tak fajnie było ;) A na koniec: DO DOMU! W kilku słowach podsumowania:
Napisała: Joanna Strawa, I LO w Chełmie, Polska БІЛЬШЕ ПРО ТРЕНІНГИ Projekt współfinansowany z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
|